Odnowiona - nieodnowiona szafka
Byłam nią tak bardzo oczarowana, że zaraz po powrocie do domu zrobiłam jej sesję fotograficzną. Kiedy patrzyłam na nią z dystansu, to dotarło do mnie, że ona jest genialna taka, jaka jest i taka też powinna pozostać - naturalna.
Naszprycowałam ją najpierw solidnie środkiem na drewnojady i na długie tygodnie wylądowała w foliowym worze.
Potem porządne mycie i suszenie na słoneczku.
W środku czekała niespodzianka - podpis na drzwiach. Może to podpis właściciela, a może stolarza, który ją zrobił.
Po kąpieli porządne woskowanie, żeby szafka stała się jedwabiście gładka i miła w dotyku.
Myślę, że szafki w takiej postaci odnajdą się w wielu różnych wnętrzach - surowych, minimalistycznych, romantycznych a także nowoczesnych i kolorowych. Tutaj celowo zestawiłam ją z mocnymi kolorami, dla których stanowi doskonałą przeciwwagę.
Dziurki oczywiście zostały, ale to tylko dodaje jej smaczku. Choć pewnie nie wszyscy się ze mną zgodzą w tej kwestii :).
Poplamiony i przypalony blat też ma swój urok. Widać, że toczyło się tutaj życie.
A taką piękną ozdobę zrobiła mi córka w prezencie urodzinowym, prawda że boska? Złożyłam już zamówienie na wszystkie najbliższe okazje :)
Odnowiona - nieodnowiona szafka jest teraz czysta i pachnąca. Pewnie w kolorze, umiejętnie wystylizowana również wyglądałaby pięknie. Ja wybrałam wersję saute, a jakie są Wasze preferencje?
Pozdrawiam serdecznie
Kasia
Rzeczywiście szafeczka jest wyjątkowej urody :).
OdpowiedzUsuńJeśli jednak pytasz o moje preferencje, to przyznam się szczerze, że wolałabym wersję w pełni odnowioną, czyli z zaszpachlowanymi dziurkami po nieproszonych lokatorach, zeszlifowanymi resztkami starej politury/lakieru/farby czy co tam było... Bardzo lubię stare meble ze względu na to jak starannie były zrobione, z dobrych materiałów, pięknie wykończone - te wszystkie gałeczki, okucia, gzymsiki, rzeźbione rozetki i inne ozdobniki... Natomiast wolę jak wyglądają tak, jak wyszły spod ręki rzemieślnika, który je stworzył, ewentualnie w nowej szacie kolorystycznej. Najbardziej przerażają mnie dziurki po drewnojadach, mam wrażenie, że zaraz jakiś wyjrzy stamtąd, brrr! :). No tak mam :).
Dziękuję Ci Małgosiu, doskonale Cię rozumiem, średnio to przyjemna myśl, że w meblu mieszkają robale. Mam jednak nadzieję, że w moim nikt już nie mieszka :). Pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękna - podziurkowana :)
OdpowiedzUsuńTrochę zdezelowana, ale piękna :)Dziękuję bardzo
UsuńSzafka wygląda pięknie. Właśnie taka, jaka jest, ze wszystkimi oznakami upływającego czasu. Wosk zrobił swoje i uwydatnił jej piękno, aż chciałoby się pogłaskać. Ja właśnie też dojrzałam do nieodnawiania kredensu. Szorowanie, wosk i to wszystko. Stare jest piękne. :)
OdpowiedzUsuńMożesz mi wierzyć na słowo, w dotyku jest gładka i aksamitna, a blat można głaskać i głaskać :)
UsuńCudeńko :)
OdpowiedzUsuńNiby taka kosmetyka, ale jest świetna.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję Ci bardzo, czasem mniej znaczy więcej, prawda? Pozdrawiam
Usuń