Drugie życie starego biurka
Czy zdarzyło wam się przywracać do życia mebel, który dosłownie rozpada się w rękach, a jednocześnie ma dla kogoś ogromną wartość i bardzo wam zależy, żeby jakoś, mimo wszystko, go uratować? Moja recepta jest taka - włożyć w pracę całe serce i nie tracić ducha. Tak było w przypadku tego biurka, które należało do ukochanego Taty pani M.
Blat był kompletnie spróchniały i sam rozpadł się na kawałki. Nogi również w opłakanym stanie. Jedna złamana i prowizorycznie skręcona, druga solidnie wygryziona.Wnętrze szuflady podziurawione jak sito.
Konieczna była pomoc zaprzyjaźnionego stolarza, który dorobił solidny dębowy blat i pięknie zreperował nogi.
Zależało mi, żeby biurko jak najwierniej przypominało oryginał. Nie było więc mowy o użyciu farb i zabawy z kolorami. Należało jedynie odświeżyć orzechowy kolor i oczywiście dopasować kolorystycznie blat do podstawy.
Blat z litego drewna pięknie się zabarwił.
Udało mi się też uratować oryginalny szyld do zamka.
Pomimo usilnych prób wnętrza szuflady nie udało się ocalić. Został tylko front. Resztę trzeba było odbudować i teraz wygląda tak. Wykorzystałam mój nowy nabytek w postaci dekoracyjnego wałka i powstał całkiem ciekawy wzór.
Pozdrawiam serdecznie
Kasia
Z A N I E M Ó W I Ł A M! Jako Pani M. znam stan wyjściowy i jestem pod wielkim wrażeniem stanu końcowego. Pięknie dziękuję Pani Kasi i Panu Stolarzowi za cierpliwość i serce do mebelka, którego - zgodnie z opisem Pani Kasi - wartość dla mnie jest nieoceniona. Pamiętam, gdy po zobaczeniu "Nowego życia wiejskiej szafy" bez chwili zastanowienia postanowiłam zapytać Panią Kasię, czy nie zechciałaby podjąć się reanimacji mebli wykończonych duchem czasu i samotnością i chociaż miałam już upatrzoną pracownię, która miała się tym zająć, szafa Pani Kasi powiedziała mi, że to Pani Kasia jest jedyną Osobą, której chcę powierzyć te reanimacje. Z każdą następną realizacją upajam się radością, jaką daje przekonanie, że intuicja nie zawiodła:). Uwielbiam te prace i jestem bezgranicznie wdzięczna:). Olbrzymia, piękna robota:) D Z I Ę K U J Ę!
OdpowiedzUsuńBardzo pięknie dziękuję. Obcowanie z meblami, które mają duszę i swoją własną niesamowitą historię, to prawdziwa przyjemność, a kiedy jeszcze moja praca sprawia komuś radość, to frajda jest podwójna. Pozdrawiam serdecznie
UsuńJest przepiękne :)
OdpowiedzUsuńMa w sobie to coś.
Wygląda olśniewająco w nowej odsłonie.
Pięknie to wykonałaś.
Uściski serdeczne.
Cieszę się, że zadanie wykonane, dziękuje bardzo :) Pozdrawiam ciepło
UsuńMiło zobaczyć Twój nowy post. Przeróbka cudowna. Jesteś w tym mistrzynią, brawa również dla stolarza. :) Przepięknie teraz wygląda i pewnie daje sporo radości. Świetna robota. <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Bardzo Ci dziękuję :)Bez fachowej pomocy by się nie udało, ale wspólnymi siłami biurko wróciło do żywych :)Pozdrawiam ciepło.
UsuńTo już nie jest metamorfoza, to są czary;) Pięknie wygląda.
OdpowiedzUsuńOj to by dopiero było, tak sobie poczarować :) Dziękuję Ci i pozdrawiam serdecznie
UsuńZrobiliście z tego cudeńko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo 😉
UsuńJesteś czarodziejką! Biurko wygląda olśniewająco!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo, miło słyszeć że się udało. Pozdrawiam serdecznie
UsuńWielkie WOW - bo widać po zdjęciach przed i tym jak stół wyglądał, a raczej po jego fragmentach - także pogratulować pracy :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, że staruszek ożył na nowo :)Pozdrawiam Cie serdecznie.
UsuńMam niewielki stoliczek-pomocniczek (jeszcze z oryginalną naklejką thoneta od spodu) do reanimacji. Mogę prosić o pamięć względem tego sympatycznego, acz wiekowego bruneta? Pozdrawiam, Ania Patrzyńska.
OdpowiedzUsuń